odrzekła chłodno.
Spojrzał na nią przenikliwie i uderzyło go nagle, że dziewczyna wydaje się bardzo znużona. Miał nadzieję, że wino nie uderzyło jej przed chwilą była odprężona i ożywiona, lecz teraz wyczuwał w niej smutek. Wyszli z restauracji dopiero przed jedenastą. Gdy jechali szybko pustymi ulicami, spojrzała na Theo. Od kilku minut nie zamienili nawet słowa. Przypuszczała, że mężczyzna nie może się już doczekać końca tego wieczoru. Spełnił swój obowiązek, zapewnił jej rozrywkę, a teraz pragnie zapewne jak najszybciej wrócić do domu. – Dziękuję za uroczy wieczór – powiedziała sztywno. – Cała przyjemność po mojej stronie – odrzekł, nie odrywając wzroku od jezdni. – Smakowała ci kolacja? – Bardzo – zapewniła i odwróciła głowę ku bocznej szybie. Zajechali przed dom. Zanim Theo zdążył włożyć klucz w zamek frontowych drzwi, otworzyła je Bea z ziemistą twarzą. – Och, Theo... Lily... ja... – wyjąkała. Weszli szybko do środka. – Co się stało? – rzucił mężczyzna stanowczym, lecz opanowanym tonem. – Freya gdzieś zniknęła – zaszlochała Beatrice. – Przeszukałam cały dom. Od waszego wyjścia nie ruszyłam się stąd ani na krok, więc wiem, że musi tu gdzieś być, ale nie mogłam jej znaleźć. Starsza kobieta cała się trzęsła. Theo uspokajająco położył dłoń na jej ramieniu. – Nie martw się, znajdziemy ją. Pewnie gdzieś się schowała. – Też tak myślałam... ale zajrzałam już wszędzie. – Któreś z nas na pewno ją odszuka – powiedziała pocieszająco Lily, lecz w głębi duszy ogarnął ją niepokój. Freya jest wielkim śpiochem i wydawało się nieprawdopodobne, by ułożywszy się do snu, wstała jeszcze z łóżka. – Zaglądałam do dzieci trzy razy – wymamrotała Bea. – Ostatnio jakieś piętnaście minut temu i właśnie wtedy zobaczyłam, że łóżko Frei jest puste. Nie rozumiem, co się mogło stać. – Przeszukamy systematycznie cały dom – zdecydował Theo. – Uspokój się, Bea, ona musi tu gdzieś być. W ciągu dwudziestu minut przetrząsnęli każdy kąt, pokój po pokoju. Zajrzeli pod łóżka, za szafy i komody. Bez rezultatu. Lily właściwie się nie denerwowała, jednak zaczynała czuć zimne ukłucia lęku. To śmieszne, dziewczynka musi tu gdzieś być. Ale gdzie? Spojrzała na Thea. – Czy Freya zrobiła już kiedyś coś podobnego? – O ile wiem, nie – odparł z irytacją. Córka sprawiała niekiedy problemy, ale nigdy jeszcze nie wywołała takiego zamieszania. – Może wyszła na zewnątrz... – zaczęła Lily, lecz Beatrice jej przerwała: – Och, to niemożliwe, nie w nocy! – Zawahała się. – Chociaż rzeczywiście, oglądałam ciekawy program w telewizji i mogłaby się wtedy niepostrzeżenie wymknąć. Ledwie skończyła mówić, Theo i Lily równocześnie dopadli do drzwi i wybiegli na dwór w ciemność. Noc była niewiarygodnie ciepła.