swoim chłopakiem w Chihuahua, pewnego wieczoru wyszła do
toalety i już nie wróciła. W Juarez grasował seryjny morderca. Gazety rozpisywały się o tym od dawna. FBI współpracowało z lokalnymi organami ścigania: był to chyba pierwszy przypadek kiedy władze meksykańskie zwróciły się pomoc do Federalnych. Śledztwo wykazało podobno, że wszystkie przypadki były niepowiązanymi ze sobą morderstwami. Ciekawe. Od roku 1993 odnaleziono wiele ciał zaginionych kobiet. Ale kryminolodzy byli zgodni: to nie robota jednego seryjnego mordercy, było ich co najmniej dwóch, może więcej. A w Juarez było z czego wybierać. Ostatecznie aresztowano dwóch kierowców autobusów i morderstwa ustały. Teraz Diaz mówił, że krwawa seria wciąż trwa. - Zginęła tak jak poprzednie? - spytała Milla. - Nie. Została dosłownie wypatroszona. - O Boże - zrobiło się jej niedobrze. - Taaa. Właśnie. Rób, co ci radzę, i trzymaj się na razie z dala od Meksyku. Ja się tym zajmę. - Jasne - mruknęła i to musiało mu wystarczyć, bo nie zamierzała niczego obiecywać. Nie teraz, gdy informacje o Justinie były w zasięgu ręki. Nie zrobi nic głupiego, nie będzie też okłamywać Diaza, ale jeśli nadarzy się okazja, ona nie omieszka z niej skorzystać. - Będzie padać - powiedział mężczyzna, płynnie zmieniając temat; patrzył na zabarwione purpurą chmury wychylające się zza horyzontu na zachodzie. an43 146 - To dobrze. Może upał zelżeje. Gorąco było zabójcze dla starszych ludzi, a wszystkich pozostałych doprowadzało do szału. W El Paso latem zawsze było potwornie gorąco, ale nigdy aż tak. - Może - mruknął. -Wysadź mnie tutaj. - Tutaj? - przejeżdżali właśnie przez zakorkowane skrzyżowanie. - Tak. Nadepnęła hamulec i jednocześnie wrzuciła prawy kierunkowskaz, wepchnęła się na prawy pas i podjechała do krawężnika. Otrąbiono ją solidnie, ale nawet nie spojrzała na zirytowanych kierowców. Diaz odpiął pas, wysiadł z samochodu i odszedł bez słowa. Żadnego „do widzenia", żadnej zapowiedzi kontaktu. Milla patrzyła, jak idzie, zafascynowana jakąś delikatną kocią miękkością ruchów mężczyzny Tak jakby miał sprężyny w nogach. Zniknął za ciężarówką i... już się nie pojawił. Zaczekała chwilę, ale Diaz zniknął. W jakiś sposób się schował, używając ciężarówki, innych samochodów, znaków drogowych. Już go nie zobaczyła. Może ukrył się w studzience ściekowej? Albo wczołgał pod ciężarówkę i chwycił podwozia od dołu? Albo... Nie miała pojęcia, jak Diaz zniknął, ale byłoby miło, gdyby przestał to robić. * ** Diaz wrócił do miejsca, gdzie zaparkował swoją brudną niebieską półciężarówkę. W tym samochodzie nie było absolutnie nic an43