- Nie jesteśmy inwestycją - oburzyła się Joanne.
- A szkoda. Wtedy mógłbym na was zarobić i uzyskać coś w zamian. Zostawiła ten temat, oczywiście. Zawsze tak robiła, wiedząc, że każda wzmianka o rozstaniu niesie z sobą groźbę razów; Tony zwykle wyładowywał swój gniew na dziecku, traktując to także jako karę dla Joannę. - Czy Irina dobrze się ma? - spytała córkę Sandra Finch zaledwie w zeszłym tygodniu. - Świetnie - odrzekła Joanne, czując ściskanie w dołku. Ostatnio bała się gdziekolwiek wychodzić z córką, nawet na króciutką wizytę u matki. Irina, oczywiście, wcale się dobrze nie czuła. Po prostu więdła w oczach swej coraz bardziej przerażonej matki. Jak obraz, który niepociągnięty werniksem, traci stopniowo swe żywe kolory. - Ty naprawdę nie widzisz, co robisz? - zapytała Joannę męża dwa dni przed ową wizytą u Sandry. - Krzywdzisz nie tylko ją, także siebie samego. Siedzieli właśnie przy śniadaniu - ranek zawsze był najbezpieczniejszą porą dnia na tego rodzaju wymówki, gdyż Tony nie zdążył jeszcze nic wypić. - Pewnie, że widzę - przyznał beznamiętnie. Joanne nie wierzyła własnym uszom. - Myślisz, że nie wiem, jaki ze mnie potwór? - Więc... więc dlaczego... - Nic na to nie poradzę. Wstał i poszedł do pracy. Dwie soboty później, kiedy Joanne była na górze w łazience, a Tony oglądał Channel Four Racing, Irina wstała z kącika, gdzie cichutko oglądała książkę z obrazkami, i drepcząc po swojego ulubionego fioletowo-białego pieska, potknęła się o długi kabel antenowy koło telewizora i upadła. - Uważaj, gdzie leziesz, na miłość boską! - wrzasnął na nią Tony z fotela. - Przepraszam, tatusiu. - Dziewczynka zaczęła się podnosić, ale bucik utknął jej pod kablem. Próbując się wyplątać, szarpnęła tak mocno, że wtyczka wysunęła się z gniazdka. - Kurde!!! - Tony zerwał się na równe nogi. - Czy ty wszystko musisz sknocić? - Rina prasza! - zawołało przerażone dziecko. - Zostaw, ja to zrobię. Widząc, że się zbliża, Irina znów próbowała uwolnić nóżkę. Kabel przesunął się na bok, mała metalowa wtyczka śmignęła w powietrzu, uderzając w ekran. - Powiedziałem: zostaw! - ryknął Tony. Na górze Joannę otworzyła drzwi i zamarła. - Tony? Potem usłyszała rozpaczliwe krzyki dziecka. Musiały pojechać na pogotowie i Joannę robiło się niedobrze od pytań, jakie jej tam zadawano. Tym razem nie była to kwestia jej wyobraźni, tylko naprawdę wypytywano ją z przerażającą