– Przecież nie masz broni, a nawet gdybyś miał, to i tak byś
jej nie użył. – Może zmieniłem poglądy? – To dobrze. Koniec urlopu. Możesz wracać do pracy. – Urlopu? Jezu, Plato! Ale żarty już się skończyły. – Mam nowiny – powiedział Rabedeneira i przeniósł wzrok na Lucy, ona jednak potrząsnęła głową. – Nic z tego. Nigdzie nie idę. Cokolwiek chcesz powiedzieć, musisz to zrobić przy mnie. – Sebastian? – zapytał Plato. Lucy zgrzytnęła zębami, ale pohamowała się. Formalnie rzecz biorąc, Sebastian był zwierzchnikiem Platona, którego wojskowe wyszkolenie zmuszało do przestrzegania zasady starszeństwa. Byli jednak przyjaciółmi, poza tym Redwing na cały rok wycofał się z gry. Mimo to, ku rozczarowaniu Lucy, ostatnie słowo należało do Sebastiana, który udzielił łaskawego przyzwolenia, rzucając Platonowi krótkie słówko: – Mów. – To nie są dobre nowiny. Happy Ford została wczoraj postrzelona w Waszyngtonie. Jest w krytycznym stanie, ale powinna się z tego wylizać. Na nieruchomej twarzy Sebastiana nie odbiła się żadna reakcja. – Czy ma wszystko, czego potrzebuje? – Wszystko. Sebastian zatrzymał wzrok na zielonych wzgórzach na horyzoncie. – Mowery? – Jeszcze nie udało nam się z nią porozmawiać. – W takim razie nie wiemy, gdzie on jest. – Nie. Happy wczoraj była przekonana, że trafiła na trop. To była ostatnia wiadomość od niej. – Jeśli umrze, będzie to moja wina – stwierdził Sebastian, ale Plato potrząsnął głową. – Jeśli umrze, będzie to wina tego, kto pociągnął za spust. – Powinienem był go zabić rok temu. – Tylko rok? A dlaczego nie piętnaście? Albo w dniu, kiedy go poznałeś? Madison i J.T. wybiegli ze stodoły. Sebastian przymrużył oczy. – Masz się nimi zaopiekować – powiedział do przyjaciela. Plato smętnie pokiwał głową. – Tego się właśnie obawiałem. – Zabierz je stąd w jakieś bezpieczne miejsce – dodał Sebastian i poszedł do domu. Lucy usłyszała trzaśnięcie drzwi i spróbowała się uśmiechnąć. – Trochę jestem spięta – wyjaśniła. – To dobrze – stwierdził Plato. – Będziesz bardziej czujna. – Co mam teraz zrobić? – Pomóż dzieciom spakować rzeczy. Dwie zmiany ubrania, dwie pary butów, przybory do mycia, żadnych zwierząt. – Śpiwory? Mam dużo turystycznej żywności, konserwowanej metodą liofilizacji... Usta Rabedeneiry zadrgały. – Lucy, ja nie zabieram ich w góry, tylko do jakiegoś motelu.