cie¿arówka, która pedziła na pania? Zło¿yła sie, zjechała z
drogi po drugiej stronie zbocza, a kierowca - Charles Biggs - 83 le¿y w innym szpitalu, umierajac z powodu oparzen. Mamy nadzieje, ¿e odzyska przytomnosc i cos sobie przypomni. Marli zrobiło sie zimno. - Biedny człowiek - szepneła, odwracajac głowe do okna. Dzien powoli szarzał. Nagle jej własny los przestał sie wydawac tak straszny. Modliła sie, ¿eby to nie ona była odpowiedzialna za wypadek, ¿eby nie jej lekkomyslnosc czy nieuwaga spowodowały smierc przyjaciółki, której teraz nawet nie pamietała, i cierpienia tamtego Bogu ducha winnego człowieka. Zaczeło ja ogarniac przygnebienie. A jesli sie oka¿e, ¿e ten straszny wypadek nastapił z jej winy? Jak zdoła z tym ¿yc? O Bo¿e, nie... prosze, nie. Nie bede w stanie ¿yc z takim brzemieniem... Przełkneła sline i skarciła sie duchu za to u¿alanie sie nad soba. - Prosze mi powiedziec, co zdarzyło sie tamtej nocy. - Doszła do wniosku, ¿e woli najgorsza nawet prawde od ocenzurowanej wersji rodziny. Spojrzała twardo na policjanta. - Chce znac prawde. - Prawde, cała prawde i nic, tylko prawde? Co to miało byc, jakis kiepski ¿art? Wzruszyła ramionami. - No... chyba tak. - To stary, telewizyjny frazes dotyczacy procedury sadowej - wyjasnił. Marla zdała sobie sprawe, ¿e ciekaw był jej reakcji. Sprawdzał, ile rzeczywiscie pamieta. Tak jakby jej nie wierzył. Po co jednak miałaby udawac amnezje? Czy było cos, czego o sobie nie wiedziała? Cos, co budziło jego nieufnosc? Paterno usiadł na jedynym plastykowym krzesle stojacym w kacie pokoju. - Ze sladów hamowania na drodze wynika, ¿e jechała pani mercedesem Pameli Delacroix na południe, prawdopodobnie do Santa Cruz, gdzie córka Pameli, Julie, 84 uczeszcza do college'u. Jadac pod góre, skreciła pani gwałtownie za zakretem. Cie¿arówka, nadje¿d¿ajaca z przeciwnej strony, zaczeła hamowac, ¿eby uniknac zderzenia z pania – albo z czyms, na co pani nie chciała wpasc. Zło¿yła sie i przeleciała przez barierke po jednej stronie drogi, a pani samochód po drugiej. Pamela nie zapieła pasa. Wypadła z samochodu i złamała kregosłup. Zgineła na miejscu. - Marla zadr¿ała z przera¿enia. W jej gardle wyrosła twarda kula. - Cie¿arówka, staczajac sie zboczem, uderzyła w drzewo i eksplodowała. Ktos dostrzegł wybuch i zadzwonił na 911. Chwile pózniej pojawili sie pierwsi swiadkowie, starsze mał¿enstwo jadace samochodem na północ. Marla zamkneła oczy. Była wstrzasnieta. Nagle cała scena staneła jej przed oczami jak ¿ywa. Pod powiekami czuła piekace łzy, ogarneły ja mdłosci, miała ochote zwymiotowac. - Tak mi przykro - powiedziała niezrecznie. - Mnie równie¿.